Ciasto karmelowo-brzoskwiniowe
...na jesienną szarugę.
Ciacho pieczone z jednej z moich ulubionych książek. Jest pyszne i łatwe. Ma mięciutką, kremową konsystencję dzięki jogurtowi i wspaniale pachnie karmelizowanym brązowym cukrem. Soczyste brzoskwinie dopełniają całość. W przepisie były to brzoskwinie z puszki ale zdecydowałam się na świeże.
Serdecznie polecam :)
Składniki:
250 g miękkiego niesłonego masła
60 g drobnego brązowego cukru
3 świeże, duże brzoskwinie (lub 825 g brzoskwiń z puszki)
250 g miałkiego cukru
3 łyżeczki drobno startej skórki z cytryny
3 jaja, lekko roztrzepane
310 g mąki ze środkiem spulchniającym (ja dałam +/- 1,5 -2 łyżeczki proszku do pieczenia dodanego do zwykłej mąki)
250 g zwykłego jogurtu
Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni C.
Okrągłą blaszkę (23 cm) natłuszczamy i wykładamy papierem do pieczenia. Roztapiamy 50 g masła i wlewamy do blaszki. Oprószamy brązowym cukrem. Brzoskwinie myjemy, kroimy na grube plastry lub połówki i układamy na dnie blachy.
Masło ucieramy z miałkim cukrem oraz skórką cytrynową na jasną, kremową masę. Stopniowo dodajemy jajka, mieszając po każdej porcji - ciasto może być grudkowate, ale po dodaniu mąki nabierze gładkiej konsystencji. Stopniowo dodajemy mąkę na zmianę z jogurtem. Gdy używamy brzoskwiń z puszki możemy dodać trochę soku z brzoskwiń. Wymieszać i przełożyć do blaszki. Wyrównać powierzchnię.
Piec 70-75 minut, do momentu, gdy ciasto nie przykleja się już do szpikulca ( lub do 85 minut).
Wyjąć i studzić w blaszce przez 30 minut, po czym przełożyć na metalową podstawkę.
Smacznego!
* przepis pochodzi z książki "Dania słodkie" wyd. Wega Delbana Polska
Bardzo podoba mi się wzorek który wyszedł na dnie (górze?) ciasta. :-) Faktycznie samo patrzenie poprawia humor. :-) Idealne na jesień. :-)
OdpowiedzUsuńPrezentuje się z znakomicie i na pewno równie dobrze smakuje. Już uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńSuper ciasto!
OdpowiedzUsuńA ja patrząc na miniaturkę zobaczyłam orchideę na środku. Zboczenie całkowite:D
poswix- takie artystyczne wyszło, szczególnie to fioletowe zabarwienie od skórki ;) Dzięki!
OdpowiedzUsuńslyvvia- dziękuję :)
pinkcake- hehe, a wiesz, że można się tam czegoś na kształt kwiatka dopatrzeć, także...nie jest z Toba tak źle ;) PS. Mi orchidee padły :( Były sobie kilka lat i umarły, tak, po prostu...
Śliczne to ciasto MOnico! Bardzo apetycznie wygląda i chętnie bym się poczęstowała:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Lubię takie odwrócone ciasta a brzoskwinie to taki promyk lata :)
OdpowiedzUsuńcudnie z góry wygląda, a jak apetycznie
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie:) Uwielbiam takie ciasta. Wygląda kusząco:)
OdpowiedzUsuńale ciacho!!! pisze sie na kawalek, a moze nawet i dwa...:)
OdpowiedzUsuńNamówiłaś mnie - w sobotę piekę!
OdpowiedzUsuńŚliczne!!
OdpowiedzUsuńrewelacyjne ciasto :)
OdpowiedzUsuńmm... wygląda zjawiskowo:) szczególnie na tej fotce robionej z góry:)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie wszystkim i zachęcam do upieczenia ciacha :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na mojego bloga
OdpowiedzUsuńa w nim dwa nowe wpisy (sernik z pianą , szarlotka dla babci)
wypieki-agi.bloog.pl
Przepiękne ciasto...mniam:)
OdpowiedzUsuńAle uroczo wyglada :) Pewnie juz wszystko zjadlas? I to w dodatku sama??? :))))
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne!
OdpowiedzUsuńMaju- wszystko zjedzone w szybkim tempie, ale to nie dzięki mnie, a mojemu mężulowi, który jest strasznym łasuchem ;)
Upiekłam...zakalec na całej linii;/ chyba w przepisie coś nie do końca gra bo jak teraz patrze na zdjęcia to widać że i na blogu coś się nie dopiekło;/
OdpowiedzUsuńPrawidłowo. Ciasto ma być troszkę zakalcowate (zakalec ale upieczony nie surowy rzecz jasna). Przepis nie jest mojego autorstwa, tylko z książki i to niej też jest takie "zakalcowate", coś a 'la brownie, czyli zakalec częściowy zamierzony ;)
OdpowiedzUsuń