Pytają więc odpowiadam
I teraz nietypowo. Zaproszono mnie do
blogowej zabawy i gdyby to nie była Majanka to po raz kolejny odmówiłabym. A z
Majanką "znamy się" już tyle czasu, że nie wypadało mi odmówić :)
Robię to więc z czystej uprzejmości, bo zabaw blogowych nie znoszę. Koniec
końców, stwierdziłam jednak, że przeciętny tu zaglądający człek może się czegoś
dowie o autorce, więc...co następuje, podaję odpowiedzi, a skoro pytają to
postaram się nie być zdawkowa. Lecz pytać w odwecie nie będę ;)
*Góry czy morze?
Ciężki wybór, ale niech padnie na góry.
Szczególnie nasze, nostalgiczne, piękne Tatry.
Ostatnio (nie chciałabym obwiniać naszej latorośli ech, trudno) zaniedbałam
wędrówki po szlakach, ale tylko gdy młoda podrośnie ( w maju ma Roczek!)
śmigamy z wózkiem, na zazwyczaj omijane przez nas szlaki (te najpopularniejsze,
z asfaltem). Ciężko wybrać tylko góry, bo uwielbiam pływać i woda to też mój
żywioł :)
*Kubek czy filiżanka?
Filiżanka. Ukochana to jedna jedyna, która ostała się
z kompletu ślubnego rodziców, niestety bez talerzyka...Co ja zrobię jak ją
rozbiję? Tfu tfu! Kupię Miśnię! ;) I choć najmilej kojarzy mi się kubek ciepłej
herbaty pod kocykiem w zimie, to jednak moment odpoczynku i zamyślenia zarezerwowany
jest dla filiżanki kawy, bądź herbaty.
*Na dwór czy na pole ?
Ekhm...na zewnątrz ? Na dworze nie mieszkam, w pole
siać nie wychodzę ;) Po krakowsku będzie jednak w pole, a, że pochodzę z tych
rejonów, to zdarza mi się czasami tak powiedzieć ;)
*Spodnie czy spódnica?
Sukienka :) np. taka jak na zdjęciu, idealna :) Ale, że nie ma jej w opcjach to wybiorę
paskudnie niekobiece, Chanel'owskie spodnie, a dla totalnego obrzydzenia dodam,
że preferuję jeansy ;)
*Jaki jest Twój ulubiony film?
Uwielbiam kino. I tak, jest mnóstwo świetnych filmów.
Nie sposób wskazać jeden. Wybiorę dwa, bo jeden to za mało, a trzy za dużo.
A Streetcar Named Desire & The Notebook
Może i babsko, ale za to jak pięknie.
*Gdybyś mogła sama wybrać sobie imię, jakie byś
wybrała?
Dobrze, że nie musiałam tego robić ;) To trudna
decyzja, a zrozumiałam to gdy wybieraliśmy z mężem imię dla córki. Rozalia.
Niestety mąż, nawet nie skomentował tego wyboru. Więc Rozalka przegrała. Na tapecie była też Łucja, ale też przegrała.
*Podróż samolotem, samochodem czy pociągiem?
Każda podróż jest fantastyczna niezależnie od środka
transportu. W lataniu najwspanialsze jest to, że tak szybko można dostać się w
najdalsze zakątki świata. Samochodem można się wszędzie zatrzymać, w pociągu
horyzont nie ma końca…
*Potrawa bez której nie wyobrażasz sobie życia?
Ha! Klasyczny rosół ze swojskiej kury i z domowym
makaronem oraz potrawy z kuchni włoskiej. Świat bez makaronu nie byłby już taki
sam...
*Gdybyś miał/a możliwość zmienić swój zawód jaki byś
wybrał/a?
Zawsze można zmienić swój zawód. Chcieć to móc. Choć
przekwalifikowanie się bywa trudne. Gdybym miała wybierać..nie chciałabym
pracować na etacie. Chciałabym otworzyć własną cukiernię, nie taką typową,
jakich wiele, lecz zupełnie inną, ale to niestety jest niemożliwe do
zrealizowania. Przynajmniej na dzień dzisiejszy.
*Najbardziej szalona fryzura (lub kolor włosów), które
miałaś?
Kolor włosów - Blond. To nie było żadne szaleństwo, to
była typowa kobieca zachcianka, z którą...bardzo dobrze się czułam i troszkę
tęsknię za tym kolorem włosów. Naturalnie jestem ciemną blondynką/jasną szatynką i teraz mam
coś w tym deseniu na głowie. A z fryzurami nie lubię szaleć, więc nic
ekstrawaganckiego się nie zdarzyło. Chociaż...? Tak! Blond balejaż na życzenie
taty w drugiej klasie liceum...to było szaleństwo jak na tamte czasy ;) Obecnie
znowu rozjaśniam (ale nieszkodliwie, bo farbą, nie rozjaśniaczem/dekolorem) nie
wiem do jakiego etapu, ale chciałabym wrócić do blondu ze zdjęcia..nie sądziłam, że tak
dobrze się w nim będę czuła.
*O czym marzysz?
To najtrudniejsze pytanie ze wszystkich. Marzę o wielu
przyziemnych rzeczach, jak np. o wyśnionym domu, dalekiej podróży, o MacBook’u
;). Wiecie, że marzenia to nie wszystko, i trzeba zabrać się do roboty aby je
zacząć realizować ? Ja już zaczęłam działać, co prawda drobnymi kroczkami, ale
do celu. Chciałabym, aby to co planuję i czemu poświęcam obecnie czas „wypaliło”, wtedy
żadne marzenie nie będzie nierealne. Nawet ta cukiernia. Chociaż… znając mnie, to za rok, dwa
pewnie już pomysł z cukiernią nie będzie „tym jedynym”…
Świetna interpretacja. Z ogromną przyjemnością chłonęłam każdą Twoją odpowiedź :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna forma odpowiedzi:)
OdpowiedzUsuńMamy wiele wspólnych poglądów na świat i nie tylko :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo pomysłowo:] Blond też mnie kusi;)
OdpowiedzUsuńJa nie żałuję :)
Usuńi to mi się podoba!:) sama nie znoszę łańcuszków i z tego względu nie wzięłam udziału dalej.
OdpowiedzUsuńMonico, dziękuję Ci :*
OdpowiedzUsuńTo fakt "znamy się" blogowo już tyle lat, dziękuje, że dałaś się wciągnąć do zabawy. :) Miło było poczytać i dowiedzieć się o Tobie więcej.
Świetnie przedstawiłaś swoje odpowiedzi, bardzo ciekawie!
Ściskam:*
Nie ma za co, buziaki :*
UsuńNo ja jestem spod Warszawy i u nas mówi się na dworze, a od dwóch lat mieszkam pod Krakowem i tutejsi ludzie mówią na pole:)
OdpowiedzUsuńSzczerze to mnie jakoś drażni bo to nie poprawnie, ale co tam :))
Pole to tak jak piszesz można orać i siać he he...
Ja mówię na dworze to od razu wiedzą,że nie tutejsza...
Pozdrawiam
Tak, potrafimy rozszyfrować "obcego" w Krakowie. Nie tylko warszawiaka, ale też ślązaka czy górala.
UsuńNiepoprawne są obie formy, dlatego mówię- na zewnątrz ;)
W wyjątkowo fajny i ciekawy sposób podeszłaś do tej zabawy ...
OdpowiedzUsuńja wychodzę "na pole" ... mam też strugaczkę i rajtki / wszyscy się ze mnie śmieją gdy tych słów używam :):):) /... ale co tam - nie będę się przecież wstydzić tego , że z Krakowa pochodzę :):)
Pozdrawiam ...